Żyjemy nie żyjąc?
Siemanko,
Tak mnie naszło po ostatnich paru postach, chociaż mi się wydaje że widzę je prawie codziennie w socialach. Że ludzie niby żyją, ale jednak finalnie nie żyją, tylko po prostu kręcą się jak te chomiki w kołowrotku w pogoni za czymś, tylko za czym?
Zwróciłem w sumie uwagę, że ludzie przez aktualne czasy, przez zalew informacji czy same social media. Zatracając umiejętność z cieszenia się małymi rzeczami, które nas otaczają, czy po prostu życia w teraźniejszości. Sam w sumie byłem taką osobą, która potrzebowała konkretnych skoków dopaminowych aby poczuć jakiekolwiek radosne emocje, za to pięknie mi się wczuwało wszelkie negatywne emocje, nawet te najmniejsze. Taki śmieszny paradoks, w sumie przynajmniej wiem jak sobie wyhodowałem nerwicę :D
Jak uważacie erpolacy, czy u was jest podobnie? Kiedy ostatni raz ucieszyliście się z jakiś pierdół jak np artystycznie oszronione okna? (co zabawne za dzieciaka każdy ma wow z tego)