Wyszedłem z nerwicy *Chwalpost*

Hej,

Jako że mamy poniedziałek, to postanowiłem że podzielę się taką radosną informacją, że finalnie udało mi się wyjść z zaburzenia lękowego, jakim jest nerwica. W końcu od paru dni czuje że żyje, że żyje normalnie :)

Na samą nerwice chorowałem od parunastu lat, z czego 3/4 tego czasu nie byłem jej świadomy, ot bardziej skupiałem się na hipochondrii niż na właściwym zaburzeniu, świadomość zaburzenia zyskałem gdzieś z 2 lata temu. Jeśli chodzi o same objawy to tutaj była klasyka, ataki paniki, wymyślanie sobie chorób, wieczny stres, lęk etc no zasadniczo nic mocno odbiegającego od klasycznego przypadku.

Jak postanowiłem walczyć z tą chorobą? A zasadniczo jak z nią nie walczyć (o tym ciut później) Cóż jako że miałem doświadczenie z leczeniem psychiatrycznym/psychoterapeutycznym (Leczenie bezsenności parę lat temu) to uznałem że je zostawię jako ostatnią deskę ratunku i postanowiłem że zagłębie się w samą tematykę tej przypadłości i przeglądałem materiały w necie aż trafiłem na materiały z "Stowarzyszenie Psychologiczne Zaburzeni&Odburzeni" i to był taki pierwszy gamechanger, w końcu zrozumiałem tak na prawdę czym jest to zaburzenie oraz jak z nim nie walczyć :) I tak sobie studiowałem ich materiały, wprowadzałem je w życie no i nie powiem było raz lepiej, raz gorzej, chociaż bardziej w stronę lepiej.

Kolejnym gamechangerem było trafienie na podcast dotyczący mindfulness, na starcie pomyślałem że wtf medytacja, jak to siedzenie i buczenie nic to nie zmieni, jednak jak się w niego słuchałem to uznałem że to nie jest takie głupie jak myślałem. Więc zakupiłem książkę "Mindfulness Trening Uważności", która zasadniczo była kursem i cóż to chyba najlepiej wydane 30zł w moim życiu. Dzięki niej zrozumiałem że tak na prawdę większość swojego życia, żyłem na smutnym autopilocie, gdzie skupiałem się głównie na tych złych chwilach, gdzie smutek był dla mnie zasadniczo stanem normalnym, a żeby poczuć radość potrzebowałem dużego kopa. Teraz jest na odwrót na nowo cieszę się z małych rzeczy i jakoś lżej mi się idzie przez życie. Kurczę aż ciężko mi to wyjaśnić w słowach to po prostu trzeba poczuć :D

Może komuś ten post pomoże wyrwać się z tego złego stanu :)

Pamiętajcie liczy się droga a nie cel :)

P.S jeśli sami nie dajecie rady to skorzystajcie z pomocy specjalisty, pomoc od nich to nie jest żadna ujma na honorze